STRACH do pokonania

Strach to potężne narzędzie, z którego niezmiennie korzystają rządy, kościoły i pojedynczy ludzie. Niełatwo odnaleźć się w strachu, bo strach to jedno z niewielu uczuć, którego nie da się oswoić. Strach niszczy, jest destrukcyjny, zamienia życie w piekło. Twierdzę, że ze strachu można zrobić dla siebie wiele dobrego! Tak! Mówię to z własnego doświadczenia. Wyszłam ze związku w którym; głupiałam, wariowałam, traciłam własną tożsamość i bałam się każdego dnia. Wyszłam, pomimo że strach mój był piętrowy, wielowątkowy.
Mąż wymanewrował mnie z kariery zawodowej (jeździliśmy po całym świecie na kontrakty z jego pracy, chciał mnie mieć przy sobie zawsze) a więc i z własnych pieniędzy. Miałam 53 lata, czyli wiek skazujący mnie na niebyt zawodowy w Polsce, po prostu nędzę. Przerażenie, że zdechnę z głodu bez niego, zamieniłam w jeszcze większe przerażenie, co się ze mną stanie jeśli dłużej zostanę w tym koszmarze. Zaczęłam wyobrażać siebie w domu wariatów (to ta lepsza wersja), lub kompletnie ogłupiały, totalnie nieszczęśliwy, zagubiony, przeraźliwie samotny (znacie to, najgorsza samotność to samotność we dwoje), niezdolny do niczego, bez własnego życia, strzęp dawnej kobiety. Totalny niebyt. Przysięgłam sobie zatem - dość!, wolę godnie zdechnąć, niż tkwić w takiej trwodze życia dłużej. To prawda, było bardzo trudno, proces rozwodowy trwał dwa lata, były miesiące kiedy nie miałam co jeść, nie otwierałam drzwi bo na ogół dobijał się ktoś z windykacji, wyłączali mi prąd. W tym czasie moi długoletni przyjaciele bardzo mi pomogli. Nigdy, przenigdy nie rezygnujecie z przyjaciół nawet dla najlepszego małżeństwa.
Po rozwodzie, w wieku 55 lat, wyjechałam do Londynu z pożyczonymi 37 funtami (miejsce do spania w kilkuosobowym pokoju kosztuje 50 na tydzień), z długami w Polsce jak Mount Everest. Najpierw wybrałam sobie najładniejszy most londyński z niską, wygodną barierką, żeby się z niego rzucić jak mi nie wyjdzie i zabrałam się ostro za urządzanie od nowa swojego życia. Wszystkie długi spłaciłam w ciągu roku, mieszkam w dobrej dzielnicy londyńskiej w pięknym, dużym mieszkaniu, jestem projektantką mody (tu można zobaczyć co projektuję: www.ggw-fashion.co.uk a  na zdjęciu u góry jeden z moich projektów) i … pławię się w rozkoszy szczęścia. To najpiękniejszy czas w moim życiu, pomimo, że za chwilę skończę 60 lat. I to nie jest mój jedyny wyczyn którego dokonałam ze strachu, ten jest ostatni. Trzeba przesterować obezwładniający strach na coś, co cię przerazi jeszcze bardziej i zmusi do działania!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund