Emocje w związku

Tam gdzie są uczucia, tam są emocje. I to jest niezaprzeczalne. Jeśli w związku nie iskrzy, jest spokój absolutny, to jest to albo bardzo stary związek gdzie wszystko wiadomo, wszystko zostało wyjaśnione, a temperatura uczuć przeszła w stan letargu, albo jest to od początku zimny związek, taki bez miłości.
W najświeższym okresie zakochania, pomimo totalnego szaleństwa emocjonalnego, staramy się za wszelka cenę unikać konfrontacji jeśli coś jest nie tak, bo nie znamy jeszcze naszego wybrańca i boimy się jak cholera popełnić jakiś błąd aby nie stracić pokochanego. Nieco później, kiedy już lepiej znamy siebie nawzajem i wiemy na ile możemy sobie pozwolić, dochodzi do wybuchów i kłótni, zachowując jednak granice przyzwoitości. To okres dopasowywania się z coraz większą śmiałością, który ma szanse przejścia w spokojniejszą miłość, pod warunkiem, że jak napisałam, nie będą przekraczane dopuszczalne granice, a jeśli sporadycznie zdarzy się, trzeba to natychmiast weryfikować i określać twarde zasady. Okres zakochania przechodzący w miłość, to najtrudniejszy czas dla pary i wtedy właśnie większość związków się rozpada. Zdrowe kłótnie, konstruktywne, takie które wyjaśniają i rozpędzają chmury, są absolutnie niezbędne dla przetrwania miłości. Nie jest prawdą, że tam, gdzie panuje idealny spokój (ach, jaki udany związek) jest dobrze, to obojętność, zero uczuć, nie ma nawet nienawiści. Nienawiść to odwrotność miłości i w bardziej emocjonalnych związkach (wszystko zależy od temperamentów), te dwa uczucia przenikają się częściej lub rzadziej. Unikanie sprzeczek, nie zabezpieczy związku, bo to jak zamiatanie problemów pod dywan, aż w końcu wyrośnie taka góra, że wywróci się wszystko.
Kłóćcie się więc kochani zapamiętale, ale nie permanentnie, bez przerwy i o wszystko, kłóćcie się szanując ukochanego nawet w największym ferworze, potem gódźcie się z takim samym zapamiętaniem a będziecie się czuć za każdym razem jak ziemia po oczyszczającym deszczu.
Jeśli spięcie zaczyna zmierzać w niebezpiecznym kierunku, zareagujcie dowcipem. Rozładowanie atmosfery gwarantowane!
Kiedyś rzuciłam w męża kryształową popielniczką, on zgrabnie się uchylając, złapał wazon od kompletu i  podając mi go, wrzasnął, : - Masz jeszcze to!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund