Smaki i zapachy emigracji - cz 12

Bukiety po angielsku

 

flowers bouquet



Byłam już w Londynie 2 miesiące a wylądowałam tu w maju, domyślacie się zatem że moje czapki i szaliki na bazarze to nie był super pomysł, z czego oczywiście zdawałam sobie sprawę, ale chodziło mi przede wszystkim o dotknięcie nieznanego. Inna sprawa że jakoś nikt się nie dziwił, wywołałam natomiast poruszenie, głównie wśród innych sprzedawców którzy przychodzili oglądać co mam i … zachwycali się kunsztem.
Ku mojemu zdziwieniu, sprzedałam trzy czapki w środku lata, co pokryło mi koszty dojazdu i wynajmu stolika.





Działałam potrójnie:
moje wróżbiarstwo ogłaszałam tym razem na najpopularniejszym portalu polonijnym i w niektórych tygodnikach co oczywiście kosztowało,
uparcie oferowałam siebie kwiaciarniom,
i dłubałam nowe czapki aby powiększyć asortyment na Camden, gdzie postanowiłam wrócić jesienią. 

Moje życie towarzyskie i kulturalne wróciło do normy. Poznałam cudowną dziewczynę - iskierkę niezwykłą, przy okazji wspólnego wieczoru z moimi tutejszymi przyjaciółmi, która jest dzisiaj jedną z moich największych radości.
Tarot dbał żebym miała co jeść, bo pojawiali się klienci dla których znów miałam czas, ale stała praca była mi wciąż niezbędna bo jednak było cienko, bo samodzielne zaistnienie wymaga czasu.
Zgłosiła się kwiaciarnia! Zaproszono mnie na interview. Pojechałam szczęśliwa i pewna, że mnie przyjmą – bo przecież mam talent. Nic z tego! Moje próbne bukiety podobały się, ale … nie po angielsku układałam kwiaty. Nie dowiedziałam się jednak jak to jest po angielsku, nikt mnie nie oświecił. 
Oświecenie otrzymałam na innym interview, w innej kwiaciarni, gdzie było kilka osób i ja, któraś z kolei miałam czas żeby podejrzeć. Ad hoc zatem zrobiłam bukiet w wymagany sposób, ale znów nie zostałam przyjęta, bo … za długo mi zeszło – co nie było dziwne, bo przecież pierwszy raz, o czym tylko ja wiedziałam. 
Po angielsku kwiaty się układa i u góry dla piękna i na dole w stożek szeroki, tak, aby po równym obcięciu łodyg, bukiet stał samodzielnie i ten na pierwszym zdjęciu nie zdałby egzaminu choć ładniejszy.  Zdałby ten.

Dlaczego ten? Otóż dół bukietu pakuje się w celofan, wiąże w najcieńszym miejscu mocno i wlewa wodę! Kupującemu wstawia się taki bukiet z wodą w sztywną tekturową torbę i w ten sposób dowozi świeże, niezmęczone kwiaty do domu. Mało tego. Takie bukiety z wodą wysyła się do klientów pocztą w pudełkach z szybką, żeby kurier widział gdzie jest góra a gdzie dół.

Skąd to wiem? Bo za trzecim razem zostałam przyjęta, pokonując dużą konkurencję wyuczoną wcześniej w szkołach. Zostałam przyjęta do kwiaciarni na jednej z najpiękniejszych stacji o nazwie Merylbone w centrum Londynu - na zdjęciach.

A jednak mam talent! Nauczyć się angielskiego bukietu w 3 minuty nie każdy potrafi.

 












Wszystkie części - Smaki i Zapachy Emigracji

Podoba ci się? Podziel się. Zostaw ślad.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund