Komputerowe życie - rozdział 31

Zarabianie pieniędzy inaczej


uzależnienie od komputera

Dłubałam fotel z przyjemnością, jednak w pewnym momencie pistolet zszywający odmówił posłuszeństwa. Co Chinka mogła kupić? No oczywiście chińskie badziewie. Pognała natychmiast zamówić następny, obarczona moją gorącą prośbą, aby nie był ich produkcji.
Była tak zachwycona nabierającym wyglądu fotelem, że nie robiłam już praktycznie nic innego.
Fotel jednak musiał poczekać, ale Chinka poszła za ciosem i przywlokła wydłubaną gdzieś starą, wysoką, podłogową lampę ze zniszczonym abażurem. 


- Zrobisz? Co? 
- Jasne że tak.


Postanowiłyśmy że lampa będzie w komplecie do fotela, więc abażur wykonam z tej samej tkaniny, której spokojnie wystarczy i mogą być jeszcze poduchy pyszne i podnóżek - dorzuciłam pomysłów.
Zaskowyczała z zachwytu, ja zresztą też.

Pofrunęłyśmy do miasta szukać antycznego podnóżka do renowacji, obarczając opieką nad dziewuszką Szczuplutkiego, co go nieco zaniepokoiło, bo odrywało od komputera przy którym siedział całe dnie i noce i właściwe nie uczestniczył, w niczym, właściwie go nie było, nawet nie jadł normalnie, żuł żelki których tony leżały wszędzie wokół biurka. Spał dopiero wtedy jak wściekła Chinka z powodu jego przedłużającej się notorycznie nieobecności w łóżku, warczała z sypialni – choć wreszcie spać! - tak w okolicach trzeciej nad ranem. Walił się wtedy tak jak stał. 
Tylko raz go widziałam przebranego. Na tym obiedzie świątecznym, najpewniej na wyraźne życzenie flamy i w tym odzieniu został już do końca mojego pobytu u nich. 
Nie zauważyłam też aby brał kąpiele. Zadziwiające, ale nie śmierdział i nie był brudny tak na oko. 
Z domu wychodził tylko jak Chinka wysyłała go z dzieckiem na spacer a od czasu renowacji fotela, wyganiała go niemal codziennie, co o dziwo robił chętnie. 
Poza tym, wyskakiwał tylko na chwilę do pobliskiego sklepu po następne żelki.
Szczuplutki zarabiał pieniądze na tym komputerze. 
Na pewno coś kupował i sprzedawał, bo stale przychodziły jakieś paczki które przeadresowywał i wysyłał ponownie z poczty obok.
Ale 80% czasu grał w jakąś karkołomną grę w słuchawkach na uszach, komunikując się z graczami z całego świata, uczestnicząc w rozwoju akcji na monitorze wielkości gigantycznego telewizora i na tej grze podobno najwięcej zarabiał. 

Chinka natomiast spędzała przed swoim komputerem niecałą godzinę od 6 rano i wieczorem jakieś dwie, jak mała już spała. Grała na giełdach i też zarabiała.


 Wszystkie odcinki Smaki i Zapachy Emigracji




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kody numeryczne uzdrawiające

Jak zobaczyć swoją aurę 60 sekund