ZEMSTA JEST SLODKA
Dwa razy w życiu zemściłam się, a mam ponad 60 lat więc przyznacie, naprawdę rzadko, i te dwa razy wystarczą żeby wam powiedzieć, że to wspaniałe, fantastyczne uczucie. Zemsta jest słodka! Zemsta jest przesłodka, chociaż chodziło mi głównie o nauczkę, o udowodnienie że tak się nie robi, a jak się robi, to trzeba ponieść karę.
W pierwszym przypadku chodziło o odebranie mi niemalże wszystkiego co zdołałam zdobyć, w drugim postanowiłam wypłacić sobie odszkodowanie. W obu przypadkach skorzystałam z prawa i przewody sądowe przeprowadziłam po mistrzowsku, na zimno, konsekwentnie. Moi przeciwnicy mieli pieniądze na dobrych prawników, ja tylko swój mózg który mnie nie zawiódł, wiarę i determinację. Wygrałam! Wygrałam na całej linii, wygrałam wszystko co chciałam. W pierwszym przypadku nie tylko nie straciłam niczego, ale jeszcze musieli mi dopłacić sporo, w drugim, dostałam odszkodowanie większe niż się spodziewałam, ale też rozpoczęłam od najwyższej, wariackiej, nierealnej puli, żeby było z czego obcinać. Przyznam się, że WYGRANE dały mi dużo większą satysfakcje niż same pieniądze. Dało mi to poczucie potężnej wiary w siebie na całe życie, wiedzę że nie dam się skrzywdzić, że potrafię wygrać niemożliwe – jak wszyscy wokół twierdzili, no po prostu same plusy dla mojej psychiki.
Nie jestem mściwa, jestem jak najdalsza od tracenia czasu na małe, głupie zemsty. Podnoszę wyżej głowę i omijam. Jeżeli jednak ktoś upiera się żeby zrobić prawdziwe kuku, trzeba dać w dupę z całej siły tak, żeby krzywdzicielowi odeszła ochota na takie zapędy raz na zawsze i wobec kogokolwiek. Chrześcijańskie powiedzenie: kto w ciebie kamieniem ty w niego chlebem, to najgłupsze co w życiu słyszałam. Jeśli ktoś świadomie chce cię zniszczyć, odpłać! Nie pozwólcie spychać się do roli ofiar, bo jeśli tak się stanie, stracicie radość życia, napęd, siłę.
W pierwszym przypadku chodziło o odebranie mi niemalże wszystkiego co zdołałam zdobyć, w drugim postanowiłam wypłacić sobie odszkodowanie. W obu przypadkach skorzystałam z prawa i przewody sądowe przeprowadziłam po mistrzowsku, na zimno, konsekwentnie. Moi przeciwnicy mieli pieniądze na dobrych prawników, ja tylko swój mózg który mnie nie zawiódł, wiarę i determinację. Wygrałam! Wygrałam na całej linii, wygrałam wszystko co chciałam. W pierwszym przypadku nie tylko nie straciłam niczego, ale jeszcze musieli mi dopłacić sporo, w drugim, dostałam odszkodowanie większe niż się spodziewałam, ale też rozpoczęłam od najwyższej, wariackiej, nierealnej puli, żeby było z czego obcinać. Przyznam się, że WYGRANE dały mi dużo większą satysfakcje niż same pieniądze. Dało mi to poczucie potężnej wiary w siebie na całe życie, wiedzę że nie dam się skrzywdzić, że potrafię wygrać niemożliwe – jak wszyscy wokół twierdzili, no po prostu same plusy dla mojej psychiki.
Nie jestem mściwa, jestem jak najdalsza od tracenia czasu na małe, głupie zemsty. Podnoszę wyżej głowę i omijam. Jeżeli jednak ktoś upiera się żeby zrobić prawdziwe kuku, trzeba dać w dupę z całej siły tak, żeby krzywdzicielowi odeszła ochota na takie zapędy raz na zawsze i wobec kogokolwiek. Chrześcijańskie powiedzenie: kto w ciebie kamieniem ty w niego chlebem, to najgłupsze co w życiu słyszałam. Jeśli ktoś świadomie chce cię zniszczyć, odpłać! Nie pozwólcie spychać się do roli ofiar, bo jeśli tak się stanie, stracicie radość życia, napęd, siłę.
Komentarze
Prześlij komentarz
Porozmawiajmy ...
Włączona weryfikacja obrazkowa bo spam mi się wdarł.